Przyzwoity występ, kiepski wynik

Przyzwoity występ, kiepski wynik

Oto zaległa relacja ze spotkania w Ruszowicach, opóźnienie było spowodowane oczywiście świętami wielkanocnymi. Większość niższych klas rozgrywkowych miało w tym czasie wolne, jednak A-Klasy się to nie tyczyło, więc mimo licznych braków kadrowych udaliśmy się na mecz z lokalnym Mieszkiem.

Jak już pisałem, okres świąteczny jest ciężki do uzbierania meczowej kadry. Jednak marudzenie nic w tej sytuacji nie mogło zmienić i trzeba nam było sprostać zespołowi, z Ruszowic tym co akurat dysponowaliśmy. Zmianie uległo także nasze wyjściowe ustawienie, był to powrót do czwórki defensorów i piątki w drugiej linii, z wysuniętym na szpicy napastnikiem.

Mecz zaczął się natarciem Mieszka, jednak nasza obrona spisywała się bardzo przyzwoicie. Kiedy tylko mieliśmy okazję do kontry, graliśmy prostopadłe podania do naszych bocznych pomocników, Ci natomiast napędzali grę i zdobywali metry. Po jednej z takich sytuacji mieliśmy nawet przysłowiową patelnię, wystarczyło tylko dobrze dostawić nogę, niestety tego zabrakło... Większą skutecznością wykazała się ekipa z Ruszowic. Niechlujne wypuszczenie sobie piłki doprowadziło do przechwytu, a następnie pokonania naszego bramkarza po dobrym strzale. Zrobiło się 1:0 i tak zakończyła się pierwsza połowa.

Do drugiej wychodzimy z optymizmem, wyglądała ona podobnie do pierwszej. W tej części również mieliśmy 100% sytuację, niestety efekt był podobny jak poprzednio. Można śmiało powiedzieć, że pomimo braków kadrowych, do 70 minuty spotkania graliśmy jak równy z równym. Po 70 minucie wyglądało to tak, jakby ktoś odciął nam prąd, a wymiana podań kończyła się najczęściej na trzech zagraniach piłki. Gospodarze mieli przez to masę kontr, jednak brakowało im wykończenia lub na drodze stawała defensywa, z dobrze dysponowanym bramkarzem na czele. Jak się okazało, było to za mało przy takim natarciu Ruszowic i tylu stratach piłki. Po jednym z nich doszło to szybkiego kontrataku, po którym napastnik gospodarzy ustanowił wynik meczu na 2:0.

Choć do Obory nie wracaliśmy nawet z punktem, nikt nie załamywał po meczu rąk. Byliśmy świadomi, z czym podchodzimy do spotkania i tego, jakim sukcesem byłby w tej sytuacji choćby remis. Była to szansa na ogranie się dla naszych młodszych zawodników i łapanie cennego doświadczenia i tak to traktujemy. Walczymy dalej!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości