Deszcz z nieba i grad goli

W sobotę Podejmowaliśmy u siebie zespół Korony Czernina. Początkowo murawa prezentowała się wyśmienicie i liczyliśmy na sprzyjające dobrej grze warunki. Niestety pogoda pokrzyżowała nam szyki. Ulewny deszcz wpłynął znacząco na grę obu drużyn, a chłodna aura dodatkowo wzmagała dyskomfort zawodników. Jednak na pogodę wpływu nie ma nikt i zostało grać tak, jak można było w danym dniu.

Tego dnia mieliśmy również spore braki kadrowe, więc skład był dość mocno eksperymentalny. Nie zmienił się natomiast nerwowy początek spotkania w naszym wykonaniu. Błędów indywidualnych było wiele... Co gorsza były to błędy w grze defensywniej, a brak posiadania piłki potęgował zagrożenie pod naszą bramką. Ciężko się rozpisywać o tym spotkaniu, prawda jest taka, że daliśmy w pierwszej połowie strzelić sobie pięć bramek, w tym jedną po rzucie karnym, sami zdołaliśmy zdobyć tylko jedną.

Przy wyniku 1:5 ciężko się podnieść ale nie mając nic do stracenia próbowaliśmy odrobić straty. Druga odsłona wyglądała już lepiej, choć dalej dalekie to było od doskonałości. Udało się zmniejszyć straty do dwóch bramek ale chwile po tym kolejny indywidualny błąd dalej oddalał szansę na wyrównanie. Ostatecznie oglądaliśmy dwanaście bramek, z mecz kończy się wynikiem 5:7 dla lepszej tego dnia Czerniny.

Podsumowując, widać było braki kadrowe w naszym zespole. Pierwsza połowa była totalną porażką, natomiast za drugą można już trochę pochwalić. Było widać walkę do końca i ostatnie 20 minut to szalone ataki dwóch drużyn. Zdecydowanie nasze szanse przekreśliły błędy indywidualne, a problem zdaje się być raczej mentalny niż związany, z umiejętnościami zawodników. Pogratulować należy Koronie, tego dnia była zespołem lepszym. Za tydzień czeka nas odpoczynek, związany z walkowerem za wycofanie się drużyny LZS Komorniki, oznacza to pierwsze trzy punkty w meczu wyjazdowym (z przymrużeniem oka oczywiście). Miejmy nadzieję, że pauza pozytywnie wpłynie na naszych zawodników i wrócimy głodni gry.